Szukanie zaawansowane
   
 
Home Rejestracja FAQ Użytkownicy Grupy Galerie  
 
 


Forum Strona Główna Hydepark Opowiadania lindy89
Wyświetl posty z ostatnich:   
       
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny

Pon 20:28, 24 Wrz 2007
Autor Wiadomość
feeladmin
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Temat postu:

mi sie podoba Język daj nastepną część!

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  
Wto 20:37, 25 Wrz 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

Tymczasem Marius i Alex przygotowywali się do snu. Leżąc w łóżku Marius zakomunikował - Słonko, chciałem ci powiedzieć o tym rano, ale zrobię to teraz...
- Słucham cię.
- Twoim marzeniem jest wycieczka do zamku we Francji w Święta...
- Obojętnie kiedy, musiałam coś wymyślić, żeby się nie wydać... Mówisz serio?!
- Serio. Za tydzień będziemy zwiedzać zamek w Chambord.
- Nie wierzę! Marius, całe życie będziesz mnie zaskakiwać... Czy ja jestem warta tego wszystkiego?
- Nasza miłość jest tego warta. Spełnię każdą twoją zachciankę.
- Mogę już płakać?
- Nie możesz. Ciesz się.
- Mój najpiękniejszy, chciałabym móc dać ci gwiazdkę z nieba... Dajesz mi tyle, a co ja mogę ci dać?
- Dajesz mi swoją miłość. Czego chcieć wiecej?
W tej chwili nie mogła nie płakać. To było silniejsze od niej. Marius mocno ją przytulił. - Nie płacz, skarbie. Uwierz w to wreszcie...


Kiedy Marta otworzyła oczy, Adrian już nie spał.
- Dlaczego mnie rozebrałaś?
- Było ci zimno?
- Nie. Robiłaś coś ze mną?
- Chciałam, ale tak na śpiąco to żadna atrakcja.
- Może dzisiaj?
- Dzisiaj to ja szybko zasnę. Mam dużo pracy.
- Chcesz mi zrobić na złość? Ja nie zrobiłem tego specjalnie...
- Jak możesz tak myśleć? Po prostu nie chcę ci niczego obiecywać, bo mogę być zmęczona.
- Przepraszam kotku. Gniewasz się?
- Jest OK. Niestety już czas wstawać. Buzi i do roboty. - uśmiechnęła się.

Podczas przerwy w pracy zadzwonił Adrian.
- Kochanie, nagła sytuacja. Wybacz mi!
- Nie mów zagadkami! O co chodzi?
- Muszę polecieć z Mariusem do Rumunii na kilka dni. Mamy koncert. Jesteśmy już na lotnisku. Przepraszam, że nie mogliśmy się pożegnać.
- W porządku, to nie twoja wina.
- Już za tobą tęsknię...
- Myśl o mnie...
- Non stop o tobie myślę!
- Tylko... Adrian...
- Tylko co?
- Wróć do mnie.
- Umarłbym bez ciebie. Wrócę najszybciej jak się da, na skrzydłach miłości.

Zamek w Chambord.
Przed wejściem stał człowiek wyglądający jak ochroniarz. Uśmiechnął się do Mariusa i wskazał drogę.
- Marius, mamy przewodnika?
- Ja będę twoim przewodnikiem.
Zamek położony nad Loarą. Piękny, w renesansowym stylu, zbudowany na planie prostokąta. Przechodzili przez korytarze i komnaty. Ale robiła zdjęcia i przyglądała się wszystkiemu z uwagą.
440 komnat, 84 klatki schodowe, 365 kominków i 800 rzeźbionych kapiteli. Najbardziej spodobał jej się budynek centralny zwany donżonem. W rogach znajdowały się wieże. Głównym jego elemntem jest otwarta klatka schodowa w kształcie podwójnej spirali. Odchodzą od niej 4 przedsionki, prowadzące do 8 wielkich komnat...
Marius w końcu zaczął się niecierpliwić, ale nie dał tego po sobie poznać. Spokojnie znosił jej kilkugodzinne zachwycanie się wnętrzem zamku. Po chwili Alex spytała - Dlaczego tu nie ma ludzi?
- Spostrzegawcza jesteś... Jesteśmy tu tylko my.
- Ten zamek jest cudowny. Nie myślałam czy ktoś to jest czy nie.
- Kochanie minęły 4 godziny.
- Żartujesz? Czas się dla mnie zatrzymał. Zamieszkamy tu?
- Może przez chwilę tak... - odpowiedział zagadkowo.
- Nie rozumiem.
- Gotowa na główną atrakcję?
- A jest coś jeszcze? - zdziwiła się.
- Przekonasz się.
Wziął ją na ręce i zaniósł do jednego z 8 apartamentów.
- Yyy, Marius. Byliśmy już tutaj.
- Oczywiście. I własnie tu... - wziął głęboki oddech.
- Co właśnie? - spytała, niczego się nie spodziewając
Postawił ją, wyszedł, przyniósł małe radio i włączył nastrojową muzykę. Powoli zbliżał się ku niej... Ściągnął koszulę. - Połóż się.
Czuł, że jej serce przyspiesza. Sam zachowywał powagę i kontrolował sytuację. Był tak opanowany, że zaskakiwał tym Alex. W jego oczach widać było wielkie pożądanie. - Mam nadzieję, że spełnię twoje marzenie. - szepnął i zaczął ją rozbierać. Wystarczyło kilka sekund, aby rozpalił dziewczynę. Był teraz nad nią. Alex zatraciła się w jego oczach. Rozpoczął od erotycznego masażu i całowania całego ciała. Już krzyczała z rozkoszy. Krążył ustami bardzo powoli. Potem zaczęli się namiętnie całować. Delikatnie pobudzał spód jej języka. Pocałunki były długie i głębokie, doprowadzały niemal do extazy. Marius podniósł się, ale Alex go zatrzymała - Kochanie, chcę czuć ciebie, a nie kawałek gumy...
- Dla Ciebie wszystko...
Powoli wsuwał się w nią. Zwinnym ruchem zatopił się w wilgotnym, puszystym łonie. Poruszał się z wielką gracją... Po chwili jego uda obejmowały jej. Dzięki temu bardziej ją pobudzał i dostarczał wspaniałych doznań. Po kilku minutach wziął ją na ręce i stanął przy ścianie. Alex dotykała jej plecami. Zarzuciła mu ramiona na szyję, a nogi owinęła wokół jego pleców. Miał ograniczone ruchy, ale wbijał się w nią z niesamowitą szybkością. Oboje nie mieli dość. Usiedli na łóżku, Alex oparła się na rękach i rozchyliła nogi. wchodził w nią bardzo głęboko. Jedną ręką masował jej piersi. Doprowadził ją do orgazmicznego szału.

Po wilku wspaniałych wrażeniach Alex zasnęła. Obudziła się w hotelu u boku Mariusa.
- Jak się tu znalazłam?
- Normalnie. Przywiozłem cię.
- Głupie pytanie. Do teraz jestem w szoku, miałam orgazm co najmniej 50 razy!
- Cieszy mnie to.
- Jestem pod ogromnym wrażeniem. Sex z tobą w zamku. Kolejny cud.
- Czuję się wspaniale, bo to dzięki mnie stałaś się kobietą.
- A co ja mam powiedzieć? Jestem najszczęśliwsza we wszechświecie.
- Sex z Tobą jest rajem na ziemi.
- Będziemy to powtarzać często.
- Bardzo często...


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Śro 15:57, 26 Wrz 2007
Autor Wiadomość
i.ona...
95%
95%



Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Knurów

Temat postu:

Ile jeszcze takiej długości postów tego powiadania zostało? na oko Mruga

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Śro 16:16, 26 Wrz 2007
Autor Wiadomość
feeladmin
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Temat postu:

super Język
czekam na nastepna cczesc


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Czw 13:25, 27 Wrz 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

szczerze? nie mam pojecia bo ja je dziele na oko Język ale juz zblizamy sie ku koncowi

Adriana wciąż nie było. Marta bardzo się denerwowała. Bała się, że coś mu się stało. Miał wyłączony telefon. Miała ochotę z kimś pogadać, ale nie chciała przeszkadzać przyjaciołom w romantycznej podróży. Nie mogła zasnąć, nie wiedziała co robić. Nagle z głębokiej ciszy wyrwał ją dźwięk telefonu. Sięgnęła po komórkę, na wyświetlaczu widniał obcy numer.
- Słucham.
- Kochanie, przepraszam. Ukradli mi telefon.
Kiedy usłyszała jego głos, poczuła że kamień spadł jej z serca. Odetchnęła.
- Wiem, mogłem dać ci znać wcześniej. Gdybym był prawdziwym mężczyzną, to bym cię zawiadomił. A jeszcze zgubiłem twój numer. Byłem zakręcony.
- Nie tłumacz się. Najważniejsze, że już wszystko jasne. Kiedy wracasz? Coś się stało?
- Musiałem zostać. Sprawy rodzinne. Miałem trochę kłopotów.
- Ojej, niedobrze. To coś poważnego? Mogę jakoś pomóc?
- Kotku, nie martw się tym. Już wszystko załatwiłem. Śpij spokojnie. Przepraszam, że znowu nawaliłem.
- Przestań! Kocham cię razem z twoimi wadami. Kiedy przyjedziesz?
- Jutro wieczorem, jeśli nic się nie opóźni.
- Bardzo za tobą tęsknię.
- Ja za tobą też. Czuję się okropnie, przez 5 dni nie dawałem znaku życia, a ty nawet na mnie nie krzyczysz.
- Ja już taka jestem. Krzyk nie leży w mojej naturze. A chyba wiesz co ja do ciebie czuję...
- Jesteś za dobra dla mnie. Zacznij na mnie krzyczeć.
- Podnieca cię to? Krzykiem problemu nie rozwiążesz. Jeśli wiesz, że popełniłeś błąd, to później staraj się go naprawić. I właśnie ci się udało.
- Ja chyba śnię. Jesteś jedyna na świecie. Chciałbym leżeć koło ciebie.
- Zaraz się rozpłaczę. Chcę żebyś był obok. Żebyś mnie dotykał, patrzył na mnie. Chcę poczuć twój oddech...
- Jeśli powiem cokolwiek, będę banalny.
- Nie jesteś banalny. Dla mnie nigdy nie będziesz.
- Kocham cię najbardziej na świecie. A teraz śpij słodko i śnij o mnie. Dobranoc.

Jak zaczarowana szybko zasnęła. Obudziła się zlana potem, ale z uśmiechem na twarzy, więc łatwo się domyślić co mogło jej się śnić. Kupiła czekoladę w celu zrobienia niespodzianki dla Adriana. Przez cały dzień czuła podniecenie. Najgorsze było czekanie i mimo, że szukała sobie jakichś rozrywek, to i tak nie mogła o nich myśleć dłużej niż 2 minuty. Wszystko leciało jej z rąk. Serce też biło szybciej.
A kiedy Adrian zadzwonił i powiedział, że będzie za 3 i pół godziny, miała ochotę iść na nogach, żeby go gdzieś spotkać. - Boże, dlaczego ja muszę tyle czekać. Zaraz tu umrę! - mówiła sama do siebie.
Była sama w domu, nie mogła się do nikogo odezwać. No chyba, że do psa... Postanowiła zużyć część nagromadzonej energii, skacząc i biegając po pokojach. Trochę jej ulżyło.
Minęło 25 minut i usłyszała szczekanie psa. Zbiegła po schodach tak szybko, że to cud, że nic jej się nie stało. Znalazła się przed wejściowymi drzwiami, otworzyła i ujrzała swojego mężczyznę z ręką 10 cm przed dzwonkiem. Zdziwił się bardzo. Rzuciła mu się na szyję i całowała jego piękne usta.
- Kochanie, nie spodziewałem się takiego powitania. Byłem przygotowany na pasek z metalową klamrą... Zrobił takie słodkie oczka, w których Marta zakochała się po raz 174. Widział, że już odpływa, więc wziął ją na ręce i przeniósł przez próg.
- Prawie jak na weselu. - uśmiechnęła się - Masz świadomość, że zaraz cię zgwałcę?
- Haha. Kotku, myślę, że zrobię to pierwszy...
- Założymy się?
- Tak bardzo chcesz przegrać?
- Jak zawsze pewny siebie.

Poszli na górę i usiedli na łóżku. Adrian faszerował ją swoim przeszywającym spojrzeniem z domieszką erotyzmu. Wiedział jak to na nią działa...
- Robisz to specjalnie, prawda?
- No oczywiście! Ja będę dzisiaj twoim panem i przygwożdzę cię do łóżka. Mrrrr.
- Już wymiękam. Błagam nie rób tego... Czuję się jakby wylatywały ze mnie wszystkie kości i zaraz nie będę mogła się ruszyć.
- I o to chodzi! - rzucił się na nią i zaczął całować jej szyję... - Masz szczęście, muszę iść do WC.
Marta szybko pobiegła na dół, roztopiła czekoladę i zabrała też kilka kostek lodu. - No wreszcie moja Cosmopolitanowa wiedza się do czegoś przyda. - pomyślała.
Cudem było to, że Adrian "utknął" dłużej w łazience i miała czas na przygotowanie wszystkiego. Zaniosła produkty do pokoju i podążyła do drzwi toalety. Nagle wszędzie zgasło światło. Zapanowały egipskie ciemności. Nie usłyszała, że on już wyszedł. - Adrian, gdzie jesteś?
Natychmiast poczuła jego dłonie na swoim brzuchu. Przysunął usta do jej ucha i zanucił. - "A teraz chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie..."
Miała wrażenie, że nawet jego słowa doprowadzają ją do orgazmu. - To się dobraliśmy. - pomyślała. Pchał ją lekko w kierunku pokoju. Zastanawiała się jak on to zrobił, że nie wpadł na żadną ścianę nawet przy zakrętach. Ona czasami idąc po omacku, uderzała w ścianę, mimo że wydawało jej się, że zna swój dom na pamięć. Pewnie nim kierowały jakieś inne impulsy. Pierwsza zaczęła się rozbierać, następnie on zrobił to samo. Było tak ciemno, że nie widzieli nic. Stanęli naprzeciwko siebie i głaskali się nawzajem po plecach. Zaczęło się niewinnie, ale nie mogła dłużej czekać, bo czekolada stygła i sądząc po temperaturze ich ciał, lód zapewne szybciej się roztapiał. Tym razem to ona pchnęła go na łóżko, był tak zaskoczony, że przez chwilę nie wykonywał żadnych ruchów.
Nabrała czekolady w usta i przystąpiła do erotycznej zabawy. Cieszyła się, że to jednak Adrian wymiękał. Kiedy poczuł wysoką temperaturę na członku, zaczął głośno jęczeć. Po chwili ochłodziła usta kostką lodu i oziębiła partnera. Powtórzyła tę czynność 2 razy. Była pewna, że słyszą go sąsiedzi, ale to nie miało znaczenia w tej chwili. Pieściła go w zwolnionym tempie i drażniła jego koniec językiem. Poczuła wzbierającą się w nim krew i po sekundzie eksplodował w jej ustach. Właśnie zapaliło się światło, Marta uniosła głowę nad jego biodra i przełknęła ślinę. Spojrzał na nią i zakrył ręką oczy. Uśmiechała się.
- Przepraszam... Chyba to powinienem powiedzieć, tak?
- Wręcz przeciwnie.
- Jak to?... Nie musiałaś połykać...
- Może chciałam... Nie pomyślałeś o tym?
- Boże, Marta...
- Już mnie nie lubisz?
- No co ty! Jestem w mega szoku. Ja bym chyba się nie odważył na twoim miejscu.
- Nie podobało ci się?
- Podobało. Jesteś moją królową oralu.
- Miło mi. Tylko ten tytuł niech zostanie między nami.
- To się wie.
- Dlaczego się uspokoiłeś? Pewnie myślisz o mnie jak o...
- Kocham cię, nigdy tak o tobie nie pomyślę. Myślę o tym, jakie mam szczęście.
- Jesteś moją drugą połówką, więc mogę zrobić wszystko.

Adrian chciał ukryć przed nią maleńką łezkę, która wlasnie spływała mu po policzku.
- Łamiesz się? - spytała, ocierając ją kciukiem.
- Brakuje mi słów, aby opisać twoje uczucie. A ludzie mówią, że wiedzą co to miłość...
- Myślę, że nieliczni wiedzą.
- Masz rację. Jesteś dla mnie taka dobra, nie chciałbym cię zranić kiedykolwiek.
- Będzie dobrze.
- Chcę do końca być z tobą i codziennie budzić się obok ciebie.
- Przecież wiesz, że tak będzie.
Usłyszeli, że ktoś otwiera drzwi wejściowe. Więc nie mieli już takiego komfortu.
- Oni nie mają pojęcia, że my już się kochamy... Tak mi się wydaję. To może dzisiaj nie będziemy ich wyprowadzać z błędu.
- Też o tym pomyślałem. Wejdźmy pod koc. Ale chyba możemy się całować...
- Oczywiście. Ustanowimy nowy rekord?
- Marzę o tym.

Zawsze myślała, że pocałunek dla faceta nie znaczy tak wiele. Oboje czerpali z tego przyjemność. Każdy następny smakowali z większą rozkoszą. Nigdy się sobą nie nudzili.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Czw 13:27, 27 Wrz 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

wlasnie sprawdzilam i bedzie jeszcze jeden post Szczęśliwy

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Czw 15:07, 27 Wrz 2007
Autor Wiadomość
feeladmin
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Temat postu:

czyli koniec juz opowiadania?

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 13:50, 28 Wrz 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

Ostatni post "Spełnionych marzeń"

Marius zbudził Alex wcześnie rano. Jak zwykle nie zdradził swoich planów. Jechali samochodem ponad godzinę. Założył jej opaskę na oczy. Szli kilknanaście metrów i Alex usłyszała rżenie konia. Ściągnęła opaskę.
- Marzyłaś o koniu... Kupiłem ci całą stadninę. To wszystko jest nasze. Spędzać czas w takim miejscu to przyjemność. Możemy założyć szkółkę...
- Kochany... Tyle atrakcji, prezentów...
- Mamy na razie 15 koni. Myślę, że wkrótce będzie więcej. Rozkręcimy interes. Chodź, przejedziemy się.
W stajni osiodłali 2 konie czarnej maści z pięknymi, długimi grzywami. Spacerowali po wybiegu, a później pogalopowali do pobliskiego lasu. Ten dzień zapamiętają do końca życia.

Tydzień później Sorin i Mihai przyjechali w odwiedziny do Kalisza. Wieczorem wszyscy spotkali się w domu Alex.
- Imprezka! To się dzisiaj zabawimy! - krzyczał Sorin, biegając po pokoju.
- Mamy duuużo piwa. - oświadczył Mihai, wnosząc skrzynkę browaru. Za nim szedł Marius z 2 szampanami i 2 litrami wódki.
- Wow! - Marta zrobiła wielkie oczy - Robimy libację, czy coś? Zaczynam się bać.
- Marta, czym się przejmujesz? Ty i tak uśniejsz po 2 kieliszkach. - powiedział Marius
- Dzięki! Teraz to już przesadziłeś! - wstała, trzasnęła drzwiami i udała się w kierunku działek.
- Co jej się stało? Tylko żartowałem...
- A może ona jest w ciąży? - Sorin spojrzał na Adriana - Jestem pewien, że nie próżnujecie...
- Nawet tak nie myśl! - Adrian wyszedł za dziewczyną. Dogonił ją.
- Moja piękna, co cię ugryzło?
- Nie jestem w nastroju do zabawy...
- Co się stało?
- Czasami mam gorsze dni. Mam doła i nie wiem z jakiego powodu. Wybacz.
- Rozumiem. Uśmiechnij się, masz mnie, ja mam ciebie...
- Przepraszam, muszę złapać równowagę. Wyszłam na idiotkę, spotkanie z najlepszymi i jedynymi, a ja się obrażam.
- Chodź, pewnie już się o nas martwią. - wziął ją za rękę i wrócili do domu.
- No jak tam zguby? Już w porządku? - spytał Sorin.
- Już OK. Marius, przepraszam.
- Laska, daj spokój. Napijmy się. Cieszmy się z życia.

Wypili wszystko co mieli. Życzyli sobie wszystkiego najlepszego.
- Muszę przyznać, że ładnie się ustawiliście w życiu. A pamiętam jeszcze zły stan Mariusa. Niemożliwe stało się możliwe.
- Masz rację, Sorin. Cuda czasami się zdarzają. - dodała Marta, prawie śpiąc.
- Powiedzcie mi, ale tak szczerze. Jak wy się dogadujecie?
- Sorinie, w miłości najważniejszy jest język francuski... - odpowiedziała Alex.
- O tak! - przytaknęli Adrian, Marius i Marta.
Wszyscy zmęczeni i pijani zasnęli na kanapie.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 18:48, 28 Wrz 2007
Autor Wiadomość
feeladmin
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Temat postu:

czyli nie ma juz nastepnych czesci?

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 18:51, 28 Wrz 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

to opowiadanie juz sie skonczylo ale mam drugie Desire of soul jak chcesz to wrzuce ale jutro Język

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 18:52, 28 Wrz 2007
Autor Wiadomość
feeladmin
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Temat postu:

eeee szkoda Smutny ze koniec

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 18:54, 28 Wrz 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

wszystko sie kiedys konczy moje opowiadanie niestety tez musialo ale naprawde bardzo sie ciesze ze sie podobalo. ale z doswiadczenia stwierdzilam ze poki co podoba sie tylko dziewczynom bo jeden chlopak ktory przeczytal to przez przypadek stwierdzil ze to jest takie sobie bo jak mozna pisac tyle stron o tym samym... W ogole w nim romantyzmu nie bylo - po prostu kretyn

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Pią 21:11, 28 Wrz 2007
Autor Wiadomość
feeladmin
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Temat postu:

kretyn z tego kolesia on sie nie zna xD

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Wto 18:49, 02 Paź 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

Wrzucam kolejne opowiadanie ale to chyba podziele na 2 czesci

DESIRE OF SOUL

Siedziałam na j.niemieckim w szkole. Było nudno. Zawsze jest nudno, bo rozmawiamy o wszystkim tylko nie o niemieckim. A skoro wtedy gadamy o głupotach, każdy marzy o wcześniejszym powrocie do domu. Ale nie... My musimy się przemęczyć te dwie godziny. Nie wiedziałam jaką pozycję wybrać. Już leżałam na ławce, siedziałam tyłem do tablicy, ale czas się dłużył. Laski gadały o ciuchach i o chłopakach. A mnie te tematy zupełnie nie interesowały. Marzyłam o wygodnym fotelu i kawie z mlekiem. A jeszcze przede mną była droga autobusem i jakieś 25 minut pieszo. Rysowałam grafy z tyłu zeszytu i poczułam wibracje w prawej kieszeni. To był nieznajomy numer. A ja takie rzadko odbieram, a teraz byłam w klasie i nie miałam zamiaru dowiadywać się kto dzwoni.
- To pewnie znowu PLUS czegoś chce. I po raz kolejny dzwoni do mnie, zamiast do mamy. - pomyślałam.
Przestał dzwonić. Nadszedł upragniony moment czyli przerwa. Niestety tylko 5-minutowa, a potem 45 minut again. Wyszłyśmy na korytarz, nie mogłyśmy zostać w klasie. Podpierałyśmy ściany. Komórka ponownie zaczęła wibrować. Ten sam numer.
- Nie odbieram. To na pewno jakaś głupota.
- To daj, ja odbiorę. - zaproponowała Monika.
- Nie, bo potem będzie zamieszanie...
Tak?
- Dzień dobry. Firma Recollekt. Czy mam przyjemność z Martą Stawską?
- Tak, a co chodzi?
- Wezmie pani udział w sesji fotograficznej, promującej naszą kolekcję. Wchodzimy na rynek, musimy zapewnić sobie dobrą reklamę.
- Zastanawiam się tylko, skąd wiecie jak wyglądam. Jestem zwykłą dziewczyną i nigdzie się nie udzielam.
- Nie wiem, proszę pani. Ja tylko wykonuje polecenia. Zgadza się pani?
- Pewnie, mogę spróbować. Na czym to ma polegać?
- Wieczorem szef skontaktuje się z panią i wszystko wyjaśni. Miłego dnia.

- Dziwne! - powiedziała Ola - Uważaj, bo to może być podejrzane.
- Ciekawe czy to w ogóle jest prawda. Tak szybko skończyła rozmowę. I skąd mieli moją fotę?! Chyba z Fotki.pl...
- Pozostaje ci jedynie czekać do wieczora. - dodała Monika.

Ostatnia lekcja szybko minęła. Podczas drogi powrotnej bez przerwy myślałam o dość tajemniczym telefonie. Doszłam do wniosku, że to musi być żart. Takie rzeczy zwykłym ludziom się nie zdarzają.
Oglądałam jakiś film w TV, ale nie był ciekawy, więc zasnęłam. Często spałam popołudniami. Obudziłam się ok. 19.00. Nie miałam ochoty na odrabianie lekcji. Włączyłam komputer. Ku mojemu zdziwieniu, firma oddzwoniła. Tym razem usłyszałam męski głos.
- Dobry wieczór. Przemysław Cypryański. Właściciel firmy Recollekt. Chciałem przeprosić za moją asystentkę, nie powinna do pani dzwonić, bo jeszcze nic nie było potwierdzone.
- Ten Przemysław? Z resztą po co pytam, głos się zgadza... Przepraszam, gadam głupoty, ale jeszcze nie wierzę w to, co się dzieje. No właśnie, więc o co chodzi?
- Będziesz pozować do kilku zdjęć jesiennej kolekcji. Może nakręcimy też krótką reklamę.
- Czy wy naprawdę wiecie jak wyglądam? Mam 160cm i do szczupłych nie należę. Myślę, że to może być nieporozumienie.
- Wiem jak wyglądasz. Wybraliśmy właśnie ciebie. Doskonale pasujesz do naszego wizerunku. Teraz musisz tylko stawić się pojutrze w Warszawie przy ul. Nowej 17. Mam wysłać kogoś po ciebie?
- A jest to możliwe? Bo chyba nie zdążę... A co mam ze sobą zabrać? Jestem tak zaskoczona, że nawet nie wiem o czym z tobą rozmawiam.
- Uspokój się. Weź najpotrzebniejsze rzeczy. Zostaniesz u nas 2 dni. I przede wszystkim zarobisz trochę pieniędzy.
- Pewnie zaraz się obudzę...
- Dziewczyno! Nie mów tak, bo zaraz przyjadę do ciebie i będziesz musiała uwierzyć.
- Fajnie by było. Zawsze chciałam cię poznać.
- Poznasz.
- I zakumplujemy się, ok? Będę miała jednego kolegę.
- Nie wierzę, że nie masz kolegów.
- Mam jednego, ale widuje się z nim może 3 razy w roku. Faceci mnie nie lubią.
- Uuu. To smutne. Nie wiedzą, co tracą. Pogadałem z tobą chwilę i już cię polubiłem.
- Nie pocieszaj mnie. Już się przyzwyczaiłam do tego.
- Mówię szczerze. Jesteś bardzo fajna. Nie przejmuj się tak wszystkim. Pojutrze ok. 8.00 przyjedzie po ciebie kierowca. Nie zapomnij. Zadzwonię jeszcze jutro.
- OK. Do jutra.

To była cudowna rozmowa i jeszcze z takim facetem. I w końcu nie spytałam się,skąd mnie znają. Nie zadałam połowy pytań, które chciałam. Ale ja mam tak zawsze. Chyba można mi to wybaczyć, gadałam z Przemkiem.
Domownicy nie wierzyli, że to prawda. Mówili, że przyjedzie po mnie facet i wywiezie do domu publicznego. Chyba za dużo policyjnych programów oglądają. Skąd ta niewiara w ludzi? To jest właśnie oparcie ze strony rodziny. Mam wrażenie, że w ich przekonaniu nic nie może mi się udać. Chyba już zaczęłam w to wierzyć. Czekałam z niecierpliwością na kolejny dzień, miałam nadzieję, że jak porozmawiają z Przemkiem, to zmienią zdanie.
Żałowałam, że poszłam do szkoły, bo były tylko dwie lekcje, na dodatek skrócone. Nauczyciele mieli jakąś wycieczkę, o której nikt wcześniej nie raczył nam powiedzieć. W konsekwencji mieliśmy godzinę wychowawczą i matematykę, na której graliśmy w statki. Nam nigdy nic nie pasuje, a musiałybyśmy stresować się na chemii, historii i geografii. Ale tak to już jest, jak się okazuje, że nie ma konkretnych lekcji, każdy wolałby zostać w domu, albo zająć się czymś bardziej przyjemnym. I straciłam przez to 3 złote na autobus. Najgorsze było to, że nikt nie sprawdzał obecności. Pewnie to najbardziej wszystkich wkurzyło. Nam trudno dogodzić, mimo że mamy najlepiej ze wszystkich szkół pod względem laby. Tu chodzi o coś innego. Szkoła jak szkoła. Po prostu panuje tam niemiła atmosfera. I ludzie wrogo do siebie nastawieni. Nie jesteś w stanie przewidzieć, kto cię obgada za plecami. Wokół nas jest jeden, wielki fałsz. Nie wiesz czy ktoś tu jest twoim przyjacielem. Zwierzasz się, ufasz, a za chwilę ktoś wykorzysta to przeciwko tobie. Byłam tak wkurzona, że zapomniałam o sesji. Bo kiedy patrzę na moją klasę, zbiera mi się na odruchy wymiotne. Pewnie one myślą o mnie tak samo, nie obchodzi mnie to. Już nie. Ja nie budowałam wizerunku mojej klasy. I kto to wymyślił, żeby klasa hotelarska była babska. No tak, brakuje chłopaków. Na to nic nie poradzimy. Żaden nauczyciel nie przychodzi do nas z przyjemnością i mówią nam to w oczy. Kobieta tępi kobietę. Dlatego mam dosyć babskiego towarzystwa. We wcześniejszych szkołach przynajmniej byli chłopacy. Tu też są, ale zupełnie inni. Jeśli chcesz mieć kolegę, musisz być szczupła i ładna. Ciekawe od kiedy koleżanka musi być w ich typie. Tutaj panują takie reguły. I chcę jak najszybciej skończyć tę szkołę. Kiedy dopadały mnie takie myśli, już cały dzień był do kitu. W domu czekał na mnie obiad. Kasza gryczana i mielone oderwały mnie od ponurych myśli i znowu poszłam spać.
Piękne stało się prawdziwe, bo rodzinka po rozmowie z Przemkiem stwierdziła, że to może być szansa dla mnie. Późnym wieczorem serce zaczęło walić mi jak młotem. I czułam ból. Zawsze tak mam, kiedy się denerwuję. Dopiero teraz dotarło do mnie, co się dzieje. Połknęłam 3 tabletki na uspokojenie. Myślałam, że zwariuję. Ból długo nie przechodził. Wiedziałam, że nie prześpię tej nocy, a powinnam być wypoczęta rano. Niestety organizm w takich sytuacjach często płata nam figla. Przewracałam się z boku na bok. Spałam półtorej godziny. Miałam worki pod oczami. Doprowadziłam się do stanu używalności, wypiłam mocną kawę i usiadłam w korytarzu. Patrzyłam w okno, w oczekiwaniu na kierowcę. Miałam się nie denerwować. To nie było łatwe. Puktualnie o 8.00 pod bramę podjechał biały busik. Wysiadł z niego młody, przystojny mężczyzna i szedł w moim kierunku. Wyszłam mu naprzeciw.
- Cześć. Jestem Tomek. Będę twoim szoferem. - powiedział i uśmiechnął się - Jesteś ładniejsza na żywo.
- Haha! Komplemenciarz z ciebie. Tylko, że ja już w to nie wierzę. Miło mi cię poznać.
- Widzę, że muszę podnieść twoją samoocenę. Jestem pozytywne nastawiony do świata. Nie pozwolę, żebyś źle o sobie myślała.
- Jesteś bardzo miły, ale obawiam się, że przed tobą trudne zadanie. Jestem uparta i mam ciężki charakter.
- Miałem do czynienia z różnymi ludźmi, dam sobie radę. Zburzę ten mur, za którym się chowasz.
- Nie wiem, co powiedzieć. Zaskakujesz mnie. I jesteś pewny siebie.
- Dążę do celu. Weź torbę i jedziemy. Po południu zaczynasz sesję.

Jazda z nim była bardzo przyjemna i zapomniałam o smutkach. Uśmiech mnie nie opuszczał. Chyba był aniołem, nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tak dobrze gadało mi się z chłopakiem. Trafiliśmy na korek, ale nie był taki zły. Staliśmy może 10 minut. O 13.15 byliśmy na miejscu.
- Marta, pamiętaj: uśmiech, alleluja i do przodu!
- No jasne.
Weszłam do jakiegoś wielkiego pomieszczenia. Poczułam ukłucie w żołądku, widząc aparaty i reflektory. To chyba nie był mój świat. Rozglądałam się chwilę i z rozmyślań wyrwał mnie głos Przemka.
- Witaj w wielkim świecie. Chodźmy do mojego biura. Napijemy się kawki, a później poznasz ekipę.
- Chyba się boję...
- Nie masz czego. Tutaj wszyscy są mili. Dasz radę.
- Nawet kiedy jestem amatorką?
- No pewnie! Tylko nie bądź sztywna i rozluźnij się. Puść wodze fantazji.
- Postaram się.

Faktycznie wszyscy byli super. Nie spodziewałam się tak miłego przyjęcia. Niby obcy ludzie, a czułam się przy nich bardzo swobodnie. Ciuchy też były extra. Nie miałam wątpliwości, że będą mieli wielu klientów. Chciałabym mieć chociaż połowę tej kolekcji w szafie.
- Cieszę się, że ci się podobają. Przebierz się, a potem makijaż...

Byłam gotowa. Kiedy zobaczyłam co znajduje się za drzwiami, myślałam że zemdleję. Pastelowe ściany, rekwizyty i dużo światła. Na pierwszej fotce miałam oprzeć się o filar. Stałam i zamyśliłam się, nawet nie wiem czemu.
- Hej, kochanie na ziemię! - usłyszałam głos fotografa i od razu dopadł mnie atak śmiechu.
- Musiałam przyjechać do Warszawy, żeby ktoś powiedział do mnie kochanie - pomyślałam.
- Powiedziałem coś śmiesznego? - zrobił taką minę, że nie potrafiłam opanować mojego ataku.
- Nie. Tylko coś mi się przypomniało.
- No to się uspokój i jedziemy dalej.
Pstryknęli mi jeszcze kilkanaście fotek i zrobiliśmy przerwę.
- To będzie jeszcze więcej? - spytałam zdziwiona.
- To dopiero początek. Nie mów, że już jesteś zmęczona.
- Nie jestem, tak tylko pytam.
- To dobrze. A przerwa jest po to, bo twój partner się spóźnia. Bez niego nie zaczniemy drugiej serii.
- Jaki mój partner? Chyba powinnam obrazić się za nieudzielanie mi informacji.
- No fakt. To jest nasz błąd.
- Więc?
- Czekolada na przeprosiny?
- Nie przekupisz mnie czekoladą.
- Chcesz kwiatka? Albo piwo ze mną wieczorem?
- Może kino?
- Niech stracę.
- Nie musisz się litować. Po prostu w przyszłości postaraj się traktować mnie bardziej profesjonalnie, oczywiście jeśli chodzi o ważne informacje.
- Dobrze. Naprawdę nie chcesz iść do kina ze mną?
- Jednak wolałabym piwko z tobą. Pamiętam jak mówiłeś w Smaczne Go, że w lodówce masz tylko światełko i piwko.
- Hehe. No mówiłem. Zgadza się.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  

Czw 14:49, 04 Paź 2007
Autor Wiadomość
linda89
40%
40%



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ok.Kalisza

Temat postu:

Wstałam z krzesła i wyjrzałam przez szybę, przez którą było widać korytarz. Moje oczy zrobiły się tak wielkie, że chyba zajmowały pół twarzy.
- Przemek, dzwoń po pogotowie. Tak będzie najlepiej.
- Co się stało? Źle się czujesz?
- Widzę Adriana Sanę, więc oszalałam. To lepiej zadzwoń do psychiatryka.
- Ale to jest Adrian Sana. Wszystko z tobą w porządku. Właśnie on będzie twoim partnerem...
Po tych słowach zemdlałam. Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna. Leżałam na kanapie i kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam że Adrian siedzi obok na fotelu.
- No, obudziłaś się! - powiedział Przemek - To ja was zostawiam. Poznajcie się.
Adrian podszedł do mnie i wyciągnął rękę. - Cześć! Pierwszy raz widziałem kobietę, mdlejącą na mój widok.
- Cześć! Jestem Marta. Zemdlałam pierwszy raz w życiu. Miło mi cię poznać.
- A więc to dla mnie zaszczyt. Dobrze, że Przemek stał za tobą, jeszcze byś sobie głowę rozbiła.
- Patrzę na ciebie, ale nie wierzę. Może jeszcze śnię...
- Uszczypnąć cię?
- Mógłbyś?
No i przekonałam się, że jest prawdziwy. Miał czarne sztruksy i niebieską koszulę w kratkę. Wyglądał cudownie... A ja znowu się trzęsłam...
- Czemu się trzęsiesz? Zimno ci?
- Nie. Jestem zdenerwowana. Sesja z tobą to ogromne przeżycie.
- Hmm. Skoro tak mówisz...
Droczył się ze mną i klepnęłam go w ramię. Poszliśmy przymierzyć stroje. Przed obiektywem czuliśmy się świetnie... Do pewnego momentu. Poczułam się dziwnie, kiedy musieliśmy się dotykać. Na początku to było fajne, ale później coś dziwnego się ze mną działo. W moich myślach był dla mnie ideałem, ale przede wszystkim był nieosiągalny, a teraz kiedy byliśmy tak blisko siebie, uświadomiłam sobie, że będzie mi tego brakować. Dla niego to tylko praca, a ja zaczynałam brać to za bardzo na serio. Bo przekroczyłam granicę, która wydawała się nie do pokonania. Rozmarzyłam się. Już nie potrafiłam traktować tego na luzie. Pomyślałam, że to złe, że nie powinnam tego robić. Nie z nim. Bo przyjdzie z tego wielki płacz. On wróci do domu i już nigdy się nie zobaczymy. No może na jakimś koncercie, ale to już nie to samo. Udawałam, że jest w porządku. Zaprowadzili nas na skuter. Siedziałam z przodu, Adrian za mną. Musiał zarzucić mi ręce na szyję. Poczułam miły wietrzyk. Zawsze marzyłam, żeby wiatrakowe powietrze dotykało mnie na jakiejś sesji, ale to było nierealne.
Zrobiło się gorąco, mimo chłodu w studiu. A to następne zdjęcie, kiedy dotykaliśmy się policzkami... Kto to wymyślił w ogóle? I ja miałam się w nim nie zabujać... Właściwie to był stan przedzauroczeniowy. Jeszcze się trzymałam. On był taki ciepły i dobrze nam się współpracowało. Oczy mnie zaczęły boleć od tylu fleszy, Adriana pewnie też, chociaż na kilku fotkach mieliśmy okulary przeciwsłoneczne.
Nie wiem po co było im tyle zdjęć, pewnie i tak wybiorą tylko kilka. Usłyszeliśmy stop. Dostaliśmy nowe stroje. Weszliśmy z powrotem do studia i przywitał się z nami kamerzysta. No tak miała być też jakaś reklama.
- To będzie trwało kilka sekund, będą wstawki. A wy macie najlepsze twarze do tej roli.
- To znaczy? - spytałam.
- Podchodzicie do siebie i się całujecie. Proste, prawda?
To był dla mnie szok. Całować się z Adrianem. Przecież to nie fair, ani dla mnie ani dla niego. A raczej dla mnie. Bo przestałam zachowywać się jak profesjonalistka. Ten pocałunek połączył by nas... Traktowałabym go zbyt osobiście. Nie można udawać pocałunku. Miałam tysiące różnych myśli w głowie.
- Gotowi jesteście? Zrobimy próbę. Do dzieła.
Słyszałam już tylko bicie własnego serca. Nie mogłam się skupić. Chciałam zapaść się pod ziemię. Podszedł do mnie, ale gdy zbliżał usta do moich, odepchnęłam go i pobiegłam przed siebie.
- Co jest do cholery?! - spytał bardzo zirytowany kamerzysta.
- Nie wiem. Spróbuję się dowiedzieć. Przerwa. - powiedział Adrian.
Nawet nie wiem dokąd pobiegłam. Potknęłam się o kilka stołów i krzeseł. Gdzieś po drodze leżał mój pamiętnik, zapomniałam o nim. Usiadłam na kanapie z puszystą, białą narzutą. Płakałam.
Adrian szukał mnie i trafił na mój pamiętnik. Był podpisany. Podniósł i wyleciały z niego 2 małe kartki z notesu. Wiedział, że nie powinien czytać cudzych sekretów, ale uległ pokusie.
"Wiem, że to nie może być miłość. Choć zapewne jest platoniczna. I tak nikt mi nie uwierzy. Nie chcę mówić, że go kocham. Sama nie wiem jak nazwać to, co czuję. Spadło na mnie tak nagle i trwa. Przez chwilę zwątpiłam, bo dostrzegłam jak to wygląda. Wiedziałam, że to nie ma przyszłości. Ale kiedy go zobaczyłam, uczucie wróciło ze wzmożoną siłą. Teraz myślę o nim w każdej godzinie dnia. Wiem, że jest daleko i że nie mam żadnych szans. Ale jeden gest, jedno spojrzenie, mogłyby sprawić wiele. Nie wiem czy mógłby mnie spotkać zaszczyt, że kiedyś mnie dotknie. I boję się tego. Bardzo. To było możliwe, ale jeszcze wtedy nie miałam w sobie żadnych emocji. Chciałam sobie wmówić, że jest mi zupełnie obojętny. Chciałam być twarda. I byłam przez jakiś czas. Ale to było silniejsze ode mnie. Nie mogłam znieść swojej obojętności. Tylko co teraz? On jest bogiem dla mnie. Jest aniołem. Kiedy spojrzał na mnie, moje serce rosło. Nie mogłam opanować łez. Bo to ON na mnie spojrzał. Ten jedyny. Jedyny w moich marzeniach. Nie chcę myśleć o innym, z resztą i tak nie mogę. To już jest niemożliwe. Liczy się tylko on. I nie obchodzi mnie to, że mogę spędzić życie w samotności. Nie wiem czy jakikolwiek inny facet mógłby być dla mnie taki ważny. Jeśli miłość, to do krwi. A nie pierwszy, lepszy ze strachu przed samotnością. Mimo, że to nie jest miłość, ja chcę być wierna wyborowi."

"By Cię Dotykać Deszczem Się Stanę
By Spływać Tysiącami Pocałunków
Po Twoich Policzkach
Zaklęta W Małe Kropelki"

Odniósł wrażenie, że to o nim. A nawet był pewien.
- Super... Ale trafiłem... - mówił sam do siebie.

Usłyszał mój płacz, znalazł mnie i usiadł obok.
- Nie wiedziałem, że tak o mnie myślisz. Pewnie jest ci ciężko.
Zobaczyłam co trzyma w ręce...
- Po tym co przeczytałeś, jeszcze tu jesteś? Przynajmniej wiesz, dlaczego nie mogę cię pocałować.
- Dlaczego? Powiedz mi.
- To byłoby nie fair wobec kogoś...
- Mówisz o mojej dziewczynie?
- Proszę, nie rozmawiajmy o niej.
- OK. Nie będziemy o niej rozmawiać. Ale posłuchaj, gdyby każdy tak podchodził do sprawy, nie powstałby żaden film.
- Tak, ale ja jestem amatorką. A ty...
- Gdybym poznał cię wcześniej...
- Nie musiałeś tego mówić.
- Faktycznie. To głupio zabrzmiało. Przepraszam. To co robimy?
- Nie wiem. Nie mogę się w tobie zakochać.
- Zakochasz się po pocałunku?
- Już mi niewiele brakuje. Nie chcę cierpieć później i robić sobie nieświadomie nadziei. To niestety bywa niezależne ode mnie.
- Skomplikowana jesteś. Nie możesz pomyśleć o tym bardziej służbowo? Albo wyobraź sobie, że całujesz się z kimś innym.
- To już nawet nie chodzi o to. Po prostu wiem, że cię stracę...
- Jak to mnie stracisz?
- Wyjedziesz i o mnie zapomnisz. A chcesz wiedzieć na czym najbardziej mi zależy?
Adrian już otwierał usta, ale wszedł kamerzysta i powiedział, że musimy nakręcać, bo czas to pieniądz.
- Zrobisz to dla mnie? I później mi powiesz to, co chciałaś, OK?
- W porządku. Ale bez języka.
Adrian śmiał się niecałą minutę. Zastanawiałam się czy to, co powiedziałam było aż tak głupie.
- Dobra, będzie bez języka.

Ta scena wyszła pięknie. I nie musieliśmy jej powtarzać. Kiedy poczułam jego usta, zrobiło mi się gorąco i miałam motylki w brzuchu. Niesamowite wrażenia. Pocałunek trwał 10 może 15 sekund.
- Brawo! Super wam to wyszło! Tak, jak sobie wyobrażałem. Dzięki. Jutro zobaczycie jak wyglądacie.
- Dzięki. Do jutra. - odpowiedzieliśmy razem.
- I co? Nie było tak źle.
- No nie było źle. Było fajnie.
- Nawet mi smakowało!
- Adrian, jesteś okropny!
Zaczęłam go boksować i wyszła z tego mała, milutka bójka.
- To co chciałaś mi powiedzieć? Na czym ci zależy?
- Na tym, żeby cię nie stracić... Chciałabym, żebyś był...
- Kim?
- Moim przyjacielem...
- Nie wiem czy byłbym dobrym przyjacielem. To jest duże zobowiązanie.
- Czyli miałam rację...
- Wiesz, mógłbym ci dać swoje namiary, ale jaką mam pewnośc, że nie rozdasz tego dalej? I moja prywatność zniknie. Może nawet wydajesz się wiarygodna, ale... Nie znam cię...
- Masz rację. Jestem jedną z wielu i niczym się nie wyróżniam. Dlaczego miałbyś wybrać akurat mnie...
- To nie do końca tak. Zaskoczyłaś mnie.
- Wybacz. Nie powinnam była na nic liczyć. Żyjemy w różnych światach. Ale i tak znaczysz dla mnie wiele.
- Bardzo mi miło. Jestem trochę zmęczony. Wracam do hotelu. Pogadamy jutro.
- Trzymaj się.
Nie wiedziałam czy coś jeszcze mam powiedzieć, ale poczułam się przegrana. Popatrzył na mnie chwilę, a później przytulił, cmoknął w policzek i wyszedł.

Zostałam na kanapie. Czułam się dziwnie. Nawet nie umiem tego nazwać. To był stan beznadziejności. Wszedł Przemek i przyglądał mi się.
- Wiem, że strasznie wyglądam.
- Pięknie wyglądasz! To co? Idziemy na piwko do mnie?
- Chyba chciałabym przestać istnieć.
- Nie gadaj głupot! No chodź, pogadamy o czymś miłym, może obejrzymy jakiś film. No to jak, koleżanko?
I znowu zaczęłam płakać. On był miły, a ja płakałam... Przytuliłam się do niego, głaskał mnie po włosach.
- Widzę, że to jakiś większy problem. Opowiesz mi?
- No jasne, ale chodźmy stąd.
Wypiliśmy po 2 i pół piwa. Pierwszy raz wypiłam tyle. Ale sytuacja tego wymagała.
- Gdybym wiedział, że tak o nim myślisz...
- Gdybyś wiedział, to nie poznałabym ciebie.
- Dobrze, że są też dobre strony... Ale czuję się odpowiedzialny za twój stan.
- Nie przesadzaj! Będę musiała sobie z tym poradzić.
- Na mnie możesz liczyć.
- Dzięki! Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Obejrzeliśmy 2 komedie. Były super. I moje samopoczucie też się polepszyło.

Rano obudził mnie zapach kawy.
- Przemek, jesteś kochany!
- Wiem. Co chcesz? Jajecznicę, bułkę z serkiem, pomidorem, kiełbasę?
- Zrobiłeś zakupy. I jeszcze się tak poświęcasz dla mnie. Czym sobie na to zasłużyłam?
- Jesteś moim gościem i na dodatek bardzo cię lubię.

Czekało mnie kolejne spotkanie z Adrianem. Już był w studiu, kiedy tam weszłam.
- O, cześć Marta. Zobacz, jak fajnie to wyszło.
No muszę przyznać, że foty zostały wykonane bardzo profesjonalnie i nawet mój wygląd na nich mi się podobał. A zdjęcia Adriana... Mmm. Poezja. Bałam się spojrzeć na naszą reklamę, ale w końcu odważyłam się. Była wspaniała. Chciałam na nią patrzyć bez przerwy. Na szczęście dostaliśmy kopie i odbitki.
- Teraz masz pamiątkę i piękne zdjęcia.
- Zdjęcia, o których dziewczyny mogą tylko pomarzyć.
- To jest fakt. A o tej reklamie...
- A jak ta reklama będzie w telewizji?!
- No to wszyscy będą ci zazdrościć.
- Wszystkie... Aż w końcu, któraś mnie znajdzie i zabije...
- To ja wtedy zabiję ją... Dlaczego masz taki czarny scenariusz?
- Niektóre laski bywają bardzo groźne...
- Chcesz ochronę?
- Hehe. Może by się przydała.
- Fajnie mi się z tobą pracowało.
- Mi z tobą też. Ale to jest wiadome.
- Apropos wczorajszej rozmowy...
- Nie wracajmy do tego. Zachowałam się...
- Nie wiesz, co chcę ci powiedzieć, a przerywasz mi. Nieładnie. Bo jeszcze zmienię zdanie.
- Przepraszam.
- Postanowiłem jednak cię wyróżnić... Daj mi swojego maila i numer telefonu. Ale jeśli ktoś się o tym dowie, przestanę się do ciebie odzywać, nie dam ci żadnego autografu, zero zdjęć... Mam wymieniać dalej?
Byłam oszołomiona. Jego słowa były dla mnie niebem. Nieprawdopodobne.
- Adrian, Kocham Cię! - rzuciłam mu się na szyję - Wybacz, to chyba nieodpowiednie słowa.
- Nie, dlaczego? Pokazałaś, że bardzo się cieszysz.
- Jesteś cudowny, wspaniały, super, extra, najlepszy, kochany... Mam wymieniać dalej?
- Jeśli możesz...
- Jesteś aniołem.
- To już czytałem.
- Nawet nie wiesz co ja czuję w tej chwili.
- Nie wiem. Ale ciesze się, że ty się cieszysz. Ale pamiętaj!
- Oczywiście. Dla ciebie wszystko!
- No to super, że się rozumiemy. Odezwę się do ciebie wkrótce. Do usłyszenia, moja przyjaciółko!
Trwaliśmy w długim uścisku, trudno było mi sie od niego odkleić, ale nie prostestował.
To było piękne, że mi zaufał. Pewnie wyczuł moją desperację i nadzieję zarazem. Uczynił mnie osobą najszczęśliwszą na całym świecie, chociaż może nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.

Przemek dostrzegł, że mam świetny humor i nawet zaproponował mi odwiezienie do domu. Doszłam do wniosku, że naprawdę mnie polubił. Imponowało mi to.
- Od razu lepiej wyglądasz z uśmiechem. Twoje wynagrodzenie. - podał mi kopertę. Było tam 2500zł.
- Wow!
- Czyli jesteś zadowolona?
- Jeszcze pytasz?!
Przez drogę oboje mieliśmy świetne nastroje. Śpiewaliśmy razem.
- Zobaczymy się jeszcze? - spytał.
- Oczywiście! Teraz wiesz, gdzie mieszkam, więc łatwo do mnie trafisz.
- Powiedz mi jeszcze, które okno jest twoje, żebym wiedział gdzie serenady śpiewać.
- Hahaha. Z tej strony go nie widać.
- I tak się dowiem.
- Nie wątpię.
Pożegnaliśmy się.

Położyłam sie do łóżka. Myślałam o moim wielkim szczęściu. I przede wszystkim o tym, że dla Adriana z przyjemnością zachowam tę tajemnicę.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
      Do góry  
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny

 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


      Do góry  

Strona 4 z 5
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Skocz do:  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Avalanche style by What Is Real © 2004
             
Regulamin